Życie polega na systemie nagród i kar. Już w dzieciństwie szybko uczymy się, że dobre zachowanie zapewnia korzyści, natomiast niegrzeczne prowadzi do nieprzyjemnych konsekwencji. Wiemy, że w szkole prawdopodobnie otrzymamy dobre oceny, jeśli będziemy się pilnie uczyć. W pracy zawodowej sumienność jest drogą do awansu, a niedbałość naraża nas na jej utratę. Stąd też naturalnym wydaje się sposób myślenia, że Bóg może stosować ten sam system w postępowaniu z nami. Stwórca jednak nie jest podobny do ludzi – kieruje się zupełnie innymi zasadami. Z Biblii jasno wynika, że nie możemy zapracować na zbawienie, bez względu na to, jak bardzo się staramy. Prowadzi to do dwóch ważnych kwestii: Dlaczego tak jest? W jaki sposób można osiągnąć zbawienie?
Odpowiedź na pierwsze pytanie nasuwa się samoistnie: aby zasłużyć na zbawienie, trzeba być doskonałym. (1) Chociaż można to sobie próbować teoretycznie wyobrazić, wiadomo, że jest to niemożliwe. Nie ma na ziemi człowieka, który nigdyby nie zgrzeszył. Jednocześnie nawet błache uchybienie zamyka drzwi do nieba.
Bóg chciałby lecz nie może wejść w kontakt z upadłym rodzajem ludzkim; jego natura na to nie pozwala. Tak jak niemożliwe jest współistnienie ciemności i światła w tym samym miejscu w tym samym czasie, podobnie Bóg nie może mieć nic wspólnego ze złem.(2) Gdybyśmy próbowali podejść do Niego na swoich warunkach, Jego świętość by nas unicestwiła, podobnie jak żar słońca, gdybyśmy się zbytnio do niego zbliżyli.(3)
Problem z nienagannością polega na tym, że nie da się jej przywrócić, raz utraciwszy. Powiedzmy, że chciałabym pomalować swój pokój na biało, ale przypadkowo wlałam czerwoną farbę do puszki z białą – teraz byłaby nie do użycia. Dolewanie białego koloru do różowej mieszkani nie sprawi, że odzyskamy biel. W ten sam sposób czynienie dobrych uczynków nigdy nie usunie plamy grzechu. Bez względu na to, ile dobrych uczynków wykonamy, nigdy nie osiągniemy doskonałości. To tak, jakby dodać trochę jasnej farby do czarnej puszki w nadziei, że stanie się całkowicie biała. Nie uda się coś takiego.
Dobra wiadomość jest taka, że Bóg rozumie nasze kłopoty i ma rozwiązanie. Wróćmy na chwilę do mojej metafory malarskiej. Mogę się pozbyć niechcianego różu, jedynie kupująć inną farbę. Ta sama zasada odnosi się do tego, co Jezus uczynił dla nas na krzyżu. Wziął na siebie nasze grzechy, aby w zamian dać nam swoją doskonałość.(4) On zastępuje nasz grzech swoją sprawiedliwością. W rezultacie Bóg może traktować nas tak, jakbyśmy byli doskonali, pozwalając nam cieszyć się więzią z Nim, i na tym polega zbawienie. Wtedy zbliżamy się do niego bez obawy, że zostaniemy spaleni na popiół przez jego świętość.
Jest tylko jeden sposób, aby odzyskać tę doskonałość, którą oferuje Jezus: przez wiarę.(5) Z pewnością nie można na to zasłużyć – po to właśnie Jezus umarł. O dziwo, Bóg jest gotów zgładzić nasz grzech i zamienić go na swoją sprawiedliwość, jeśli tylko zaufamy Jezusowi. Podjął tak niezwykły wysiłek, aby pojednać ludzkość ze sobą. Jak można nie zareagować na tak niesamowity przejaw miłości?
(1) Mateusza 5:48, Powtórzonego Prawa 18:13
(2) 1 Jana 1: 5
(3) Wyjścia 33:20
(4) 2 Koryntian 5:21
(5) Rzymian 1:17