„Czy Bóg może być naprawdę tak okrutny? Czy czerpał jakąś sadystyczną przyjemność ze śmierci Jezusa na krzyżu?” Oto niektóre z zasłyszanych przeze mnie komentarzy poddających w wątpliwość konieczność śmierci Chrystusa. Pytanie, dlaczego nasz Zbawiciel musiał umrzeć, jest ważne. Jest podstawą wiary chrześcijańskiej. Z tego rozważania dowiemy się, że odpowiedź na ten temat ma związek z miłością Boga do nas i nie ma nic wspólnego z jakimś zwyrodniałym pragnieniem zadawania bólu. Ostatecznym celem Boga było, aby oszczędzić nam niekończącego się cierpienia.
Kiedy Bóg stworzył Adama i Ewę, postawił przed nimi próbę posłuszeństwa: ich zadaniem było powstrzymanie się od spożywania owoców z pewnego drzewa. Jak wszyscy wiemy, sprawili Bogu zawód, choć wyraźnie ich ostrzegł, że jeśli będą nieposłuszni, na pewno umrą (Rdz 2,15-17). Domyślam się, że nasi pierwsi przodkowie nie mieli pierwotnie pojęcia, o czym mówi Bóg – śmierć jeszcze nie istniała realnie. W chwili, gdy jednak zjedli zakazany owoc, umarli duchowo, a zegar biologiczny zaczął im wymierzać czas, przybliżając dzień fizycznego zgonu.
Dlaczego Bóg wybrał śmierć jako karę za nieposłuszeństwo? Należy zrozumieć, że biblijna idea śmierci jest oddzieleniem a nie unicestwieniem. Przejawia się także w dwóch sferach. W sensie duchowym oznacza to, że relacja ludzkości z Bogiem została całkowicie zerwana, gdyż Jego świętość stoi na przeszkodzie jakiejkolwiek relacji z grzesznymi istotami. W sensie fizycznym natomiast odnosi się do oddzielenia duszy od ciała.
W momencie buntu Adama i Ewy, Bóg natychmiast zadziałał, aby nie zdążyli zjeść owocu z drzewa życia. Czyniąc to, powstrzymał ich od stania się nieśmiertelnymi, ustanawiając tym samym kres ich fizycznej egzystencji (Rdz 3,22-24). Dlaczego tak postanowił? Zabrzmi to dziwnie, ale jak sądzę wynikało to z miłosierdzia. Wiedział, że piękny świat, który stworzył znalazł się pod przekleństwem grzechu. Zło, grzech, cierpienie i wszystko to, co złe, mogło teraz siać spustoszenie. Czyniąc nas istotami śmiertelnymi w efekcie zapewnił nam drogę wyjścia z tej sytuacji – wyjścia z naszego grzesznego i upadłego świata, z którym w przeciwnym razie bylibyśmy na wieczność związani. Nie byłoby możliwości odkupienia. Spędzenie wieczności na tej ziemi pełnej cierpienia nie jest szczytem naszych marzeń!
Bóg nie był zmuszony do działania, jednak działał. Miał plan awaryjny, w którym zawarł również śmierć, gdyż byliśmy jej poddani. Plan ten polegał na wymierzeniu kary komuś innemu w miejsce nas. Ponieważ ciążył na nas wyrok śmierci, nie było innej możliwości niż wydanie na śmierć syna Bożego. Tylko przez śmierć Jezus mógł wziąć naszą śmierć na Siebie, abyśmy mogli jej uniknąć. Tylko przez śmierć Jezus mógł pokonać grób. Tylko umierając, Jezus mógł otworzyć drogę do pojednania z Bogiem (1 P 3,18; Rz 5,10; Hbr 2,14-18).
Chciałabym na koniec dodać coś na temat motywacji Jezusa. Czytamy w liście do Hebrajczyków 12,2, Jezus „zamiast radości, którą Mu obiecywano, przecierpiał krzyż”. Słowo „zamiast” w języku greckim oznacza cel lub przyczynę. Mówi nam to, że Jezus był motywowany radością, która z kolei dała Mu siłę, aby przejść przez tak straszne cierpienie. Nikt nie zmuszał Go do tego, był to jego suwerenny wybór. Czym dokładnie była ta obiecana radość? Ty i ja! Odkupienie ludzkości. Faktem jest, że Jego śmierć umożliwiłaby nam nawiązanie relacji z naszym Stwórcą. Oto, co motywowało Jesusa, gdy wisiał na krzyżu i z tego powodu oddał życie.