Dlaczego w ogóle miałbym zostać chrześcijaninem?

“Dlaczego?” Tym pytaniem dzieci mogą doprowadzić rodziców do szału. Wiadomo. Ale tu chodzi o to, że mamy wrodzoną potrzebę uzyskania odpowiedzi na wszystkie pytania. Nie inaczej jest z chrześcijaństwem. Chcemy się dowiedzieć do czego potrzebujemy Chrystusa, gdyż od tego zależy czy zostaniemy jego naśladowcą.

Wystarczy pobieżne spojrzenie na społeczeństwo, aby sobie odpowiedzieć na to pytanie. Na świecie panuje ogromny bałagan, do którego przyczynili się ludzie (przecież nie zwierzęta). Nie zamierzam nikogo wytykać palcem – też mam co nieco na sumieniu. Czasami zaskakują mnie moje myśli.

Wracając na chwilę do przykładu dzieci – nie musimy uczyć ich egoizmu czy nieposłuszeństwa, prawda? Niestety przychodzi im to bez wysiłku. Dzieje się tak z przyczyny tego, co Biblia zwie grzechem. Mamy wrodzoną łatwość do działania na szkodę. Wszyscy zrobiliśmy w życiu rzeczy, które uznaliśmy za zło. Czasami jesteśmy się w stanie od tego powstrzymać, lecz nie działa to na dłuższą metę.

Łatwo dostrzec skutki naszej skłonności do grzechu. Wojny, prześladowania, skażenie środowiska, ludobójstwo, niewolnictwo – lista jest długa. Nie tylko wpłynęło to na naszą planetę czy nasze relacje z innymi ludźmi, lecz również na naszą relację z Bogiem. Pomyśl – nasz Stwórca jest święty i nie może się przyjaźnić z niedoskonałymi ludźmi. Jego świętość unicestwia wszelką nieczystość, więc nie możemy zbliżyć się do niego podobnie jak nie możemy zbliżyć się do słońca.

Bóg mógł pozostawić nas w tym rozpaczliwym stanie – po życiu na planecie pełnej niepowodzenia, wkraczalibyśmy w wieczność bez Niego. Wymyślił jednak plan awaryjny. Rozwiązanie musiało objąć rozprawienie się z problemem grzechu. Stąd też Stwórca stał się człowiekiem – Jezusem – aby wziąć na siebie karę za grzech, jaką jest śmierć. Dzięki krzyżowi zaspokoił roszczenia Bożej sprawiedliwości i umożliwił nam doznanie przebaczenia, otwierając tym samym drzwi do pojednania.

Spróbuję to zilustrować historią. Żył kiedyś sędzia znany ze swojej uczciwości i sprawiedliwości. Niestety jego syn wpadł w niewłaściwe towarzystwo i wszedł na manowce. Pewnego dnia, podczas napadu na sklep zabił właściciela. Kiedy stanął przed sądem, sędzia nie miał innego wyboru, jak tylko postąpić zgodnie z prawem i skazać go na karę śmierci. Wówczas jednak zrobił coś nieoczekiwanego. Zszedł ze swojego miejsca, zdjął togę i ogłosił, że weźmie tę karę na siebie – sędzia był bowiem jego ojcem. Tak właśnie postąpił Bóg wobec nas.

Stajemy się chrześcijanami aby pojednać się z naszym Stwórcą. Nie chodzi o przyłączenie się do społeczności religijnej czy uczęszczanie na nabożeństwa w kościele lub przestrzeganie kodeksu przykazań. Nikt nie rodzi się w chrześcijaństwie. Czyni nas tym uznanie, że Jezus jest jedynym faktorem, który może znieść przegrodę grzechu, która oddziela nas od Boga. To zrozumienie, że ten świat nie jest kresem naszej egzystencji, więc lepiej przygotować się na to, co będzie potem. Wszystko to sprowadza się do relacji z Bogiem.

Nasuwa się oczywiste pytanie: „Jak więc możemy zostać chrześcijanami?” Ponieważ nie jesteśmy w stanie własnymi staraniami usunąć skazy grzechu Bóg wymaga od nas tylko tego jednego, co można zrobić w tej sytuacji: wiary w zbawczą moc Jezusa. Ponieważ wiara może być dla wielu ludzi abstrakcyjnym pojęciem, określmy o co konkretnie chodzi i z czym się znaczeniowo wiąże: jest to zaufanie, ufność, podporządkowanie  i skrucha. Bóg staje się kierownicą w automobilu naszego życia.

Zilustruję to na przykładzie swojego życia. Dorastałam w społeczności kościelnej, więc od kołyski słyszałam o Jezusie i Ewangelii. Nie stałam się przez to z automatu chrześcijanką. Nadszedł jednak czas, kiedy zdałam sobie sprawę z tego, że chociaż dużo wiem o Bogu to wcale go nie znam. Jest to istotna różnica. Na przykład mogę dużo wiedzieć o celebrycie, powiedzmy o Meryl Streep, co niekoniecznie oznacza, że znam ją osobiście czy nawet, że kiedykolwiek ją spotkałam (niestety).

W tym momencie dotarło do mnie, że nigdy nie prosiłam Jezusa, aby mnie zbawił, ani nie zdecydowałam się iść za nim. Postanowiłam wtedy zmienić tę sytuację i wyraziłam swoją decyzję modlitwą. Nie pamiętam jakich konkretnie słów użyłam, ale w tej chwili jest to bez większego znaczenia. Ważne było to, że odcięłam się od swoich grzechów i wyraziłam chęć podążania w życiu za Chrystusem.

Po tym wszystko się zmieniło w moim życiu. Nie, nie stałam się idealna z dnia na dzień (chciałabym) ale stopniowo zauważyłam zmianę w mojej postawie i zachowaniu. Na przykład przestałam używać wulgarnego języka, nie dlatego, że ktoś mnie do tego zmuszał, ale dlatego, że nie chciałam. Kiedy Bóg wkracza w nasze życie, nie możemy zostać w tym samym miejscu. Bóg rozpoczyna bowiem trwający całe życie proces doskonalenia nas.

Bóg oczywście chce aby chrześcijanie czcili go w kościele i przestrzegali jego przykazań ale chce, aby czynili to z miłości i oddania. Chce nawiązać z nami więź, dzięki czemu będziemy mogli cieszyć się bliskością i przyjaźnią.

Dlaczego więc zostać chrześcijaninem? Ponieważ pewnego dnia zostaniemy postawieni przed naszym Stwórcą, aby rozliczyć się z naszego życia. Zrobił wszystko ze swojej strony,  aby mógł nas powitać z otwartymi ramionami. Kocha nas tak bardzo, że usunął spod naszych nóg przeszkodą, która powstrzymuje nas przed zbliżeniem się do Niego. Skorzystanie z jego oferty jest dla nas korzystne, ale wybór należy do nas.

Czy mogę Cię na chwilę przeszkodzić?

Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, zarejestruj się, aby otrzymywać powiadomienia o najnowszych wpisach. Obiecuję, że niezbyt często.

Przeczytaj politykę prywatności.

Facebook
Twitter
Pinterest

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.