Dwie zachęty do pokory

„Pokora nie polega na tym, że myślimy o sobie gorzej, lecz że myślimy o sobie mniej”.

Rick Warren, pastor i autor

Pokora to niegustowne słowo. Przynajmniej takie mam wrażenie na podstawie reakcji ludzi na to słowo. Coś w nim odstręcza, również mnie. Na co dzień żadko moją odruchową reakcją jest pokora; można powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Wtedy sama sobie się dziwię i zastanawiam się, „skąd to się wzięło?” z ulgą, że nikt nie czyta w moich myślach.

Bóg mimo wszystko wzywa nas do pokory (niestety). Aby jednak pojąć, czego od nas oczekuje, należy wyjaśnić znaczenie tego terminu, ponieważ często bywa źle rozumiany.

Zacznijmy od tego, czym nie jest pokora. Nie oznacza postawy poniżania się, niskiej samooceny czy zezwolenia na złe traktowanie. Kiedy Biblia odnosi się do człowieka, nigdy nie umniejsza jego godności, mimo że wskazuje na jego grzeszność. My też nie powinniśmy tak czynić wobec siebie samych. Bóg ma o nas dobre myśli, nawet jeśli my nie mamy. Przecież umarł za nas.

Pokora ma bezpośredni wpływ na nasz stosunek do Boga oraz innych ludzi. Wiadomo, że postawą pokory wobec stwórcy jest uznanie jego wielkość w zestawieniu z naszą miernością. Zgodzimy się z tym, że Bóg jest garncarzem a my gliną. Mówiąc współczesnym językiem – to Bóg jest programistą a my programem.

Odnośnie naszych relacji z otoczeniem, pokora to uznanie wartości innych ludzi i zaakceptowanie faktu, że nie jesteśmy od nich lepsi. Kiedy myślimy w ten sposób, nie mamy problemu z służeniem pomocą potrzebującym lub zauważaniem osiągnięć ludzi, którym się dobrze powodzi. Nie oznacza to, że nasze własne potrzeby stawiamy na szarym końcu, lecz że ​​nie myślimy wyłącznie o sobie.

Słownik internetowy definiuje pokorę jako „posiadanie na swój temat skromnej i wyważonej opinii” lecz sądzę, że zamiast „skromnej” lepiej byłoby użyć słowa „adekwatnej”. Pan Bóg nie chce, abyśmy myśleli o sobie zbyt nisko, ale raczej, abyśmy mieli właściwy obraz siebie samych.

Dlaczego w ogóle należy być pokornym? Zadawanie sobie tego pytania nie jest błędem, lecz trzeba znaleźć właściwą odpowiedź, by zrozumieć oczekiwania Boga względem nas. Faktem jest, że Bóg sprzeciwia się pysznym, ale obdarza łaską pokornych (1), – mamy zatem dobry motyw. Jeśli chcemy otrzymać od Boga cokolwiek, niezależnie od tego, czy jest to poważna sprawa czy drobiazg, otrzymamy to tylko wtedy, gdy podejdziemy do Niego z pokorą. W przeciwnym razie nie tylko nas zignoruje, ale doczekamy się z Jego strony niezbyt przyjemnej reakcji. Lepiej więc tego uniknąć dla własnego dobra.

Uważam też, że pokora ułatwia nam okazywać miłość innym ludziom. Wystarczy przeczytać definicję miłości z 1 Koryntian 13: cierpliwa, uprzejma, nie zazdrości ani nie przechwala się, nie szuka siebie, nie łatwo wpada w złość itd. Czy można spełnić te kryteria nie będąc pokornym? Nie sądzę.

Jeśli potrzebny nam przykład człowieka pokornego, spójrzmy na Jezusa. Jego relacje zarówno z Ojcem jak z otoczeniem były oparte na prawdzie. Wiedział, kim był, kim był dla niego Bóg Ojciec i jaka była siła i natura ich więzi. Wychodził poza siebie samego, by służyć ludzkości w miłości i ostatecznie oddał swoje życie za nasz wszystkich.

(1) Jakuba 4,6

Czy mogę Cię na chwilę przeszkodzić?

Jeśli zainteresował Cię ten artykuł, zarejestruj się, aby otrzymywać powiadomienia o najnowszych wpisach. Obiecuję, że niezbyt często.

Przeczytaj politykę prywatności.

Facebook
Twitter
Pinterest

Dodaj komentarz

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.