„Nie smuć się, że to koniec. Ciesz się, że to się wydażyło”.
Vin Scully, od 67 lat komentator sportowy drużyny basebolowej Los Angeles Dodgers, powiedział to, w chwili przejścia na emeryturę. Trudno sobie wyobrazić co przechodził, gdy przestał pracować, ale prawdopodobnie nie było mu łatwo. Zmiany nigdy nie są łatwe do zaakceptowania. Jednak on swoimi słowami pokazał światu, jak podchodzi do zmian w swoim życiu: z wdzięcznością i pozytywnym nastawieniem.
Kiedy piszę te słowa, mam w najbliższej przyszłości perspektywę przeprowadzki do nowego mieszkania. Jasne, to nic w porównaniu z przejściem na emeryturę, ale nadal jest to stresująca sytuacja, która wymaga opuszczenia miejsca, które nazywałam domem przez ponad dziesięć lat. Kiedy rozważałam nadchodzącą zmianę, smutek wypełnił moje serce. Wtedy właśnie przeczytałem słowa Vin Scully, co pomogło mi odzyskać właściwą perspektywę.
Życie to ciągła przemiana. Nie możemy powstrzymać czasu przed bezlitosnym dążeniem naprzód. Możemy się tylko z tym pogodzić, mając nadzieję, że po drodze będzie jak najmniej guzów i siniaków. Nie możemy się wywinąć od zwrotów akcji, które nam szykuje, ale jedna rzecz pozostaje zawsze pod naszą kontrolą: nasza postawa. Nic nie ma większego wpływu na to, jak przeżywamy życie.
Wracając na moment do nadchodzącej zmiany, postanowiłam nie skupiać się na tym, co tracę, lecz być wdzięczna za cudowną dekadę spędzoną na obecnym miejscu i za to, co przyniesie przyszłość po przeprowadzce. Nie oznacza to, że smutek nagle zniknął, ale już nie dominował moich myśli. I co się stało? Naprawdę poczułam się lepiej.
Wdzięczność działa jak amortyzator, zmniejszając wpływ zmian, które pojawiają się na naszej drodze. Skoncentrowanie się na Bożych błogosławieństwach w ciągu ostatnich dziesięciu lat pomogło mi z radością i optymizmem zmierzyć się ze zmianami.